Sonet o weneckim poranku

księżyc w pełni ponad dachami
ze słońcem światłością przegrywa
i niknie - wiatr fale rozrywa
wyjąc z wściekłością nad statkami

spłoszone gołębie z mewami
błękitne niebo przesłoniły
jak na zamówienie spełniły
lot nad bezlistnymi drzewami

Barbara po kilku minutach
ze spaceru zrezygnowała
wichura ją zdenerwowała

kilka gazet kupić zdołała
za chwilę mi będzie czytała
co dzieje się znów z kotem w butach


Wenecja, 22 stycznia 2011



» Wenecja 2011



» Refleksje w stanie przedojrzałym