Z przyjaznym porozumieniem

Relacje pomiędzy uczniami a nauczycielami i odwrotnie zmieniają się w zależności od wieku. W szkole średniej nauczyciel mówił do ucznia po imieniu lub po nazwisku poufale na "ty", uczeń do nauczyciela zwracał się per "panie profesorze". Po pięćdziesięciu latach uczeń już jest na emeryturze i ciągle nazywa swego nauczyciela profesorem, a profesor wije się w myśli bez należytego skutku, nazywa byłego ucznia panem, ale to nie bardzo pasuje do przyjaznych niegdysiejszych relacji między nimi; obaj mają nadszarpnięte przekonania co do właściwości.

 Z tego kłopotu wyszedłem w taki sposób, że zaproponowałem moim byłym wychowankom, aby zwracali się do mnie po imieniu i z wieloma, z którymi mam lub miałem kontakt, jestem już od dawna na "ty", to znaczy oni do mnie mówią "ty Stanisławie", a ja do nich jak dawniej "ty Staszku", "ty Wandziu" itd., bo tak jest milej i to zwiększa, i utrwala wartości przyjaźni.

 Otrzymałem wiele miłych gestów solidarności z moimi poglądami na temat sytuacji w Polsce, ale znów per "panie profesorze",  za które serdecznie dziękuję i równocześnie proszę - jestem Waszym przyjacielem i chcę być wymieniany z imienia, piszcie mi "Stanisławie", bez tytułu.

 Uczyłem kiedyś w Liceum Pedagogicznym, którego wszyscy absolwenci są już emerytami, potem w Technikum Górniczym i w Technikum Gospodarki Wodnej - tych szkół  już nie ma, zmieniły nazwy i profile wykształcenia. Tamci absolwenci są  teraz w wieku przedojrzałym, więc nie chcę być dla nich kimś z obcej sfery, chcę być taki jak oni, z tym co nas połączyło.

Z prośbą o wyrozumiałość


Zurych, 27 Marca 2017