Sonet o targach biżuterii
jechałem na targi rzemiosła
śpieszyłem się było tak ślisko
że wpadłem na drugie klepisko
przeciwna mnie droga poniosła

zbeształem któregoś jej gońca
dzwoniłem do jakiejś tam filii
w kolejnych nazwiskach Emilii
zgubiłem się całkiem do końca

w Monachium trafiłem na Kruka
pojawił się stos biżuterii
sprzedanie to też wielka sztuka

na szczęście znalazłem artystkę
uparcie nie bez kokieterii
po prostu zrobiła mi czystkę
Zurych, 11 lutego 1995