Sonet o weselu staruszka
gdy żeni się starzec wciąż młody
z powabną zgubioną dziewczyną
nie pyta za jaką przyczyną
przychodzi pragnienie urody

nie było ni fanfar ni werbli
on czekał gdzieś wprost na ulicy
a ona w zwyczajnej spódnicy
wspierała drabinę bez szczebli

baśniowy jest tylko początek
po latach już wszystko się zmienia
brakuje osnowy na wątek

od żółci aż pęka wątroba
i serce jest jakby z kamienia
to strasznie okrutna choroba
Zurych, 27 lutego 1995