Sonet o niedoszłych bogaczach
mieszkali w mizernych hotelach 
nie w cichych i alternatywnych 
lecz w pornograficznie aktywnych 
lub całkiem po prostu w burdelach 

dzwonili już o ósmej rano 
umawialiśmy się w pobliżu 
ażeby nie tracić prestiżu 
chodziłem tam gdzie mnie nie znano 

"co pan ma dzisiaj na wątrobie?" 
"mam bardzo ważne dokumenty" 
mówił śmiało w pierwszej osobie 

"muszę iść - jestem umówiony...
...pan nie ma dolarów lecz centy" 
nie znał języka - był zdziwiony
Zurych, 27 stycznia 1996