pierwszy dzień zimy więc wspominam odległą podróż pod żaglami z bardzo dziwnymi przygodami na myśl o nich czasem przeklinam zawsze mnie tam nosiło licho gdzie działo się coś odmiennego pamiętnego roku tamtego było gorąco i nie cicho zawsze o minutę spóźnieni przybywaliśmy jak do raju wschodnim światem upokorzeni powrót tylko z zielonych chlebem w śniegu wciąż na ryzyka skraju szczęśliwi znów pod swoim niebem