Sonet ze śladem po kamieniu
ta plama z tyłu od kamienia
którego już dzisiaj tam nie ma
w kosmosie jak w powieści Lema
ten kamień się w litość przemienia

a dom ciągle jeszcze tam stoi
tylko cienie ludzkie zniknęły
na bliskim cmentarzu spoczęły
cieni się teraz nikt nie boi

przez lupę spozieram na buty
błyszczały nawet w trudnych czasach
gdy byłem do biedy przykuty

sam sobie zadaję pokuty
błądzeniem po górach i lasach
mam żagiel sumieniem przekłuty
Zurych, 13 listopada 1997