Sonet o gęstej szczęśliwości
swobodny jako sługa boży
wzmacniając się chlebem i winem
chcę dobrym być chrześcijaninem
choć duch mój nieczęsto się trwoży

gdy droczę się czasem z Bachusem
to wódkę nalewam szatanom
zaś wino tym paniom i panom
co grają na codzień z fiskusem

nie chodzi o jakieś profity
lecz o to by czuć się nad ranem
ochoczo a nie jak zapity

zbyt często zatruty nicością
frustrację rozpuszczam szampanem
szczęśliwość zagęszczam jakością
Zurych, 13 grudnia 1997