znów z Tages-Anzeiger dziennikarz wykładam mu sprawę na ławę chociaż w tym czasie parzę kawę przyznaję że ze mnie panikarz "niech pan piętnaście stron napisze" "nie mam ochoty" - odpowiadam "ja też nie" - łyk kawy - przysiadam "trudno" - słyszę - głos się kołysze do Benedykta Loderera dzwonię i mówię o co chodzi on moje projekty popiera "jutro o czternastej w redakcji" nie pomoże i nie zaszkodzi ale będzie trochę atrakcji