Sonet - nago w lutowym słońcu
leżeliśmy nago na słońcu 
w lutym - to nieprawdopodobne 
za to rozkoszne i nadobne 
aż ciepło nas zmogło przy końcu 

szczekanie przebrnęło przez ciszę 
ustało - za chwilę jęk wielki 
poruszył drzemiące muszelki 
obudziłem się - już nie słyszę 

wnet dreszcze przebiegły po ciele 
słońce zerka zza wież kościoła 
witrażami horyzont ściele 

pociemniały czeluście fary 
zamknąłem okno - cisza woła 
przytuliłem się do Barbary
Zurych, 14 lutego 1998