kolega ma pretensję o to że w wierszu go lekko traktuję szlachetnych intencji nie czuję zasługi jego wrzucam w błoto nazywam go zwykłym sługusem nie szczędzę mu cierpkich skojarzeń pozbawiam go uczuć i marzeń on przecież służył pod przymusem to prawda że przymus był wielki im wyżej tym sroższa zależność lecz sam chciał się przybić do belki i wybór był własny nie obcy zaprzeczenie albo lubieżność oj wstyd przynosicie mi chłopcy