Sonet o pretensjach kolegi
kolega ma pretensję o to 
że w wierszu go lekko traktuję 
szlachetnych intencji nie czuję 
zasługi jego wrzucam w błoto 

nazywam go zwykłym sługusem 
nie szczędzę mu cierpkich skojarzeń 
pozbawiam go uczuć i marzeń 
on przecież służył pod przymusem 

to prawda że przymus był wielki 
im wyżej tym sroższa zależność 
lecz sam chciał się przybić do belki 

i wybór był własny nie obcy 
zaprzeczenie albo lubieżność 
oj wstyd przynosicie mi chłopcy
Zurych, 15 czerwca 1998