Sonet o lądowaniu w Pradze
za każdym razem w samolocie 
czuję coś z innego wymiaru 
bać się nie mam wcale zamiaru 
lecz strach mnie ogarnia w istocie 

lot "Czechem" - miłe stewardesy 
śniadanie jak wszędzie z plastyku 
przy ciągle zapiętym rzemyku 
nie mieszczę się - przeżywam stresy 

w gazetach plotki o znajomych 
a także o nowych horrorach 
schodzimy po zboczach chmur stromych 

dotknięcie ziemi to wzruszenie 
pobłądzimy po praskich dworach 
lecz zaledwie na okamgnienie
Praga, 11 lipca 1998