wszedłem do szpitala młodzieńcem wyszedłem cichym starszym panem lepiej mi jednak z takim stanem niż by mnie miano wynieść z wieńcem coś muszę zmienić coś odrzucić nie mogę się dzielić na raty trzeba się trzymać bliżej chaty podrzędne prace znacznie skrócić do baru tylko na herbatę do restaŭracji na pół porcji do przyjaciół po aprobatę może ten wiersz komuś się przyda przestrzeże przed brakiem proporcji w chaosie życia tkwi hybryda