Sonet o wyjściu ze szpitala
wszedłem do szpitala młodzieńcem 
wyszedłem cichym starszym panem 
lepiej mi jednak z takim stanem 
niż by mnie miano wynieść z wieńcem 

coś muszę zmienić coś odrzucić 
nie mogę się dzielić na raty 
trzeba się trzymać bliżej chaty 
podrzędne prace znacznie skrócić 

do baru tylko na herbatę 
do restaŭracji na pół porcji 
do przyjaciół po aprobatę 

może ten wiersz komuś się przyda 
przestrzeże przed brakiem proporcji 
w chaosie życia tkwi hybryda
Zurych, 10 lutego 2000