dalej za łąką i kanałem po drugiej stronie głównej drogi rozkłada się tafla zatoki tam swój jacht w przystani trzymałem schodziło się w dół przez zagrodę trzeba było skobel odsunąć i przez wąską furtkę się wsunąć a potem już prosto nad wodę tuż w pierwszym rzędzie od południa mały "nic to" grzechotał masztem od wczesnej wiosny aż do grudnia codziennie był z rana czyszczony później halsował poza miastem aż kiedyś został opuszczony