do Ireny Kuncewiczowej dzwonię z pieniami najlepszymi ze wspomnieniami wcześniejszymi kłaniam się też Jackowiczowej to był czas gdy jadłem pieczenie za domem szumiała olszyna na stole błyszczała flaszczyna radowało się podniebienie a dzisiaj słucham wiadomości że „tak” to znaczy „nie” a jakże mógłbym tę rzecz potwierdzić także tak czy siak to wszystko mnie złości więc może chociaż w imieniny do uśmiechniętej wrócę miny