Sonet spod skrzypiących zawiasów
od rana skowycze wichura 
więc drzewa na Placu Lipowym 
wirują rytmem nadmiarowym 
faluje z nimi cała góra 

przepadły gdzieś liście złociste 
u podnóża ściele się szarość 
tak właśnie obnaża się starość 
a w deszczu jej włosy srebrzyste 

dla Boga który wszystkim rządzi 
wszystko jedno kto dziś umiera 
On siedzi na tronie i sądzi 

odchodzą chudzi i grubasy 
święty Piotr już niebo otwiera 
właśnie teraz skrzypią zawiasy
Zurych, 27 października 2003