już się koniaku nie napijesz i nie zapalisz papierosa nie spojrzysz też na mnie z ukosa bo Ty po prostu już nie żyjesz nie uśmiechniesz się zaprzeczeniem mówiąc „masz rację ale słuchaj nie w zimne a w gorące dmuchaj” rzeczy nie skończysz pouczeniem Ty może błądzisz w Białym Borze przemawiasz do mnie głosem kosa umykasz jak przepiórka w zboże brodzisz pośród kwitnącej łąki na której osiadła już rosa ze łzami braterskiej rozłąki