w Sylwestra dziesięć po dziesiątej odpaliliśmy dwie rakiety zasługa i wina kobiety że spaliśmy potem do piątej a mieliśmy pójść do teatru odmówiłem – nie wiem dlaczego raz jeszcze później do innego wystawiłem wszystkich do wiatru w Twierdzy Ciszy płoną bierwiona ich trzaski a nawet wybuchy dodają nam trochę otuchy konwencje szlag trafił na zawsze i czasy nadchodzą łaskawsze epoka będzie odbarwiona