Sonet o wierszu Czesi Łachut
czy mroźnym rankiem czy wieczorem 
w załomy bram zmęczony z dreszczem 
uciekasz przed zimnem i deszczem 
by ruszyć znów z cierpkim uporem 

gdy od śmietnika do śmietnika 
szukasz swej szansy na przeżycie 
głuchych i ślepych mijasz skrycie
czujesz jak każdy cię unika 

nie widzą że jesteś człowiekiem 
dostrzegają tylko łachmany 
nie dzielą się miodem i mlekiem 

ty idziesz i oni też idą 
wasz szlak jest ciągle przecinany 
na los znieczuloną ohydą
Zurych, 7 marca 2004