jadę z Twierdzy Ciszy do domu kierowca pozdrawia mnie „grüezi” końcówka jest twarda brzmi jak „cy” lecz tchnie serdecznością syndromu tak jest wszędzie na każdym kroku ludowa szwajcarska życzliwość w której tkwi też prosta uczciwość spełnia się w uśmiechniętym wzroku nieznajomi się pozdrawiają w górach i na klatce schodowej obyczajem radość rozdają potrzebna pomoc wnet nadchodzi tu w sytuacji alarmowej nikt nie klnie „mnie to nie obchodzi”