Sonet razem z Piotrem i Pawłem
w Piotra i Pawła zadzwoniłem 
do Krysi która ma obydwóch 
i do Kuncewicza na wydmuch 
którego humor doceniłem 

przede wszystkim Ojca wspomniałem 
dom i radosne podniecenie 
mszę świętą świąteczne jedzenie 
i gości którym się kłaniałem 

gdy wszyscy ochoczo śpiewali 
ja grałem na akordeonie 
aż gdzieś diabli zwyczaj zabrali 

teraz niebo na nas się żali 
że już ulegliśmy mamonie 
w świat żeśmy się porozjeżdżali
Zurych, 29 czerwca 2004