Sonet o wątpliwych uciechach
odkąd pamiętam to w Zurychu 
Pan Bóg karnawalistów karze 
bo mylą im się kalendarze 
deszcz chłód wiatr i trzaski na strychu 

za oknem słychać saksofony 
dźwięk miesza się z wyciem wichury 
tej karnawałowej brawury 
nie chcą widzieć nawet demony 

kicz pospolity i bezguście 
nie można tego długo słuchać 
dowcip ginie w miałkiej rozpuście 

niektórzy tworzą z tego program 
ideologię chcą wydmuchać 
przygotowując harmonogram
Zurych, 13 lutego 2005