Sonet o karze za lenistwo
piszę w dniu który nie istnieje 
abstrakcja zbliża się do szczytu 
w łagodnej godzinie niebytu 
z wiatrem co zawsze w oczy wieje 

cokolwiek bym dziś nie napisał 
lub objął rękami obiema 
to tak czy owak tego dnia nie ma 
więc raczej będę cicho siedział 

nikomu się dziś nie pokażę 
żadnego zdania nie zamienię 
wszystko co napiszę wymażę 

siedzę na kanapie i marzę 
a tak naprawdę to się lenię 
za co sam siebie na coś skarzę
Zurych, 29 lutego 2006