Skończyłem, dzięki Bogu...
Muszę się na Pana Boga powołać, bo jakże inaczej mógłbym wytłumaczyć fakt, że po ośmiogodzinnej trudnej operacji w szpitalu, tuż po obudzeniu się, napisałem wiersz i jeszcze dodatkowo nagrałem audycję radiową. Pierwszy sonet napisałem 1 stycznia 1995 roku w Wenecji i tak bez przerwy pisałem do końca 2006 roku, przez dwanaście lat, sześć lat w dwudziestym i sześć lat w dwudziestym pierwszym wieku, codziennie dwa sonety, często znacznie więcej, w skrajnie różnych sytuacjach życiowych. Nie jest to kronika moich dwunastu lat życia, lecz częściowy zapis zjawisk, które zwróciły moją uwagę i którymi się zainteresowałem. Jednakże nie zawsze jest to mój osobisty pogląd, choć sam biorę odpowiedzialność za swoje słowa, a więc inaczej, nie ktoś jest winny za zło tego świata, ale za to, o czym piszę, sam odpowiadam.
Powstał cykl zawierający 8784 sonety, w dwóch językach, w języku polskim oraz w esperanto, przy czym nie są to tłumaczenia z jednego języka na drugi (w tym cyklu wszytkie lata są przestępne, czyli luty zawsze ma dwadzieścia dziewięć dni). Część cyklu była już wydana w postaci książkowej, a znaczna część napisanych sonetów w nim się nie zmieściła, gdyż całość okreśłał elektroniczny warunek - w każdym dniu mógł być zamieszczony tylko jeden sonet. Przykłady są na stronach: BARSZCZADA (napisana w jednym dniu), SOGLIO (w ciągu tygodnia), SKOPELOS (w ciągu miesiąca). Cykl SONETADA zawiera pewien ukryty porządek, bo całość układa się tak, jakby to był kwadrat składający się z dwunastu części pionowych i dwunastu poziomych, czyli można te wiersze czytać latami horyzontalnie i miesiącami wertykalnie, dlatego też ten zbiór jest już zakończony, ponieważ  nie ma w roku trzynastu, ani więcej miesięcy. Księga sonetów SONETADA jest pomyślana tylko dla internetu i tylko w takiej postaci jest wydana; nie przewiduję innych wydań.
W swojej poezji naśladuję poetów starożytnych, to znaczy, że wszystko, co tworzę, nadaje się do śpiewania i dlatego też wiele wierszy śpiewam, a nawet, jeżeli je tylko deklamuję, to i tak do śpiewania się nadają, właśnie z tego powodu nie mogą być tłumaczone na inne języki, gdyż sądzę, że są nieprzetłumaczalne. Natomiast wymyśliłem sobie  sonetoid, formę literacką,  z pomocą której można moje sonety tłumaczyć, zachowując treść, ale bez rymów. Kopiowanie moich wierszy do celów osobistych jest możliwe, a nawet zalecane, natomiast w żadnym wypadku nie można ich publikować. Umieszczanie linków na stronach internetowych jest bardzo mile widziane, jednak za moją uprzednią zgodą.
Wracam do początku mego komentarza, otóż powstanie tego cyklu sonetów można również uzasadnić racjonalnie, ale po co? Przecież poezja nie jest racjonalna. Jeszcze raz powtarzam, że ten cykl sonetów skończyłem dzięki Bogu i dodam jeszcze, że także dzięki tym wszystkim życzliwym mi ludziom, którzy mieli cierpliwość, by swoją wiedzą ze mną się dzielić i radami wspomagać.
Wdzięczny

Wenecja, 31 grudnia 2006 roku