Te szalone dni 231
Co nam zostało


Właściwie powinienem być rozbawiony. Czy by mi przez niemal pół wieku mogło bodaj na chwilę zaświtać, że zostanę obrońcą Polski Ludowej? Czyste kpiny. A teraz wychodzi na to, że nim jestem. Bierut, Gomółka, Gierek nie zrobili ze mnie komunisty. Udało się to dopiero braciom Kaczyńskim! No, komunistą jak komunistą, nie przesadzajmy. Komunizm jest utopią, może szlachetną, może zbrodniczą ale równie nierealną jak, powiedzmy, civitas Dei świętego Augustyna, czy też pomysły Bacona, Morusa i Campanelli. Ludzkość już to sprawdziła z fatalnym skutkiem. Właśnie, czy tylko i całkowicie fatalnym? Nawet gdyby tak, to rzecz wymaga niezwykłej roztropności i obiektywnej w miarę możliwości oceny, żeby wysiłki i cierpienia całych narodów nie poszły na marne. Uczyć się, uczyć i uczyć, niezależnie od tego, kto to powiedział, ma rację.
Komunizm krytykowano niezwykle intensywnie, bardzo długo i wnikliwie. Zarówno samą doktrynę, jak i próby jej realizacji, w różnych wariantach. Chyba już nic więcej sensownego do tak ogromnego dzieła krytycznego na wszelkich możliwych poziomach już się dorzucić nie da. Wiemy wszystko o „kulcie jednostki”, o „socjalizmie z ludzką twarzą”, o alienacji, o ketmanie, marlenie, dysydentach, dystrybucji, diamacie, całym „pijarze” białym i czarnym. ( Co mi się trochę myli z edukacyjnym zakonem pijarów, bardzo pożytecznym trzysta lat temu!) Wiemy, że było to rumowisko złudzeń, pomyłek albo zwyczajnych oszustw. Pytanie, czy to już tylko kupa śmiecia, czy w tym rumowisku nie zachowały się jakieś elementy użyteczne.
Było nie było, nawet po faszyzmie coś zostało: na przykład autostrady i fabryki volkswagena. Dlaczego by nie miało być pozytywów Polski Ludowej? Jest coś nieprzeparcie komicznego w tym poszerzaniu kręgu lustracji – wynika z tego, że z UB współpracował nieomal cały naród. Pośrednio rzeczywiście tak było, a już bez żadnej wątpliwości cały naród korzystał z dóbr PRL-u, więc najwidoczniej jakieś tam dobra były. Pora odpowiedzieć na to - jakie. Ja osobiście mogę ręczyć za plusy i minusy literatury, no, powiedzmy, że całej kultury. I to tylko za Polskę a nie za cały „obóz”. Ale przecież mamy różnorakich specjalistów. Niestety, historycy zajęli się głównie polityką i propagandą z wielką szkodą dla interesu narodowego. Tak, szkodą, także dla młodych prawicowców, bo historycy prezentują im naród złożony wyłącznie z pechowców, oszustów, nieudaczników i donosicieli. Przepraszam, ja także odnoszę się krytycznie do mojej ojczyzny, ale to już po prostu śmieszne. Polacy nie tylko siedzieli w więzieniach i marzyli o pełnej suwerenności, konspirowali, krytykowali i śpiewali pieśni żałobno nabożne, ale odrabiali straszne opóźnienia cywilizacyjne czasów porozbiorowych, odbudowali zniszczony wojną kraj, zyskali bardzo dogodne w istocie rzeczy terytorium (porównajmy z Polską terytorium Izraela), zlikwidowali analfabetyzm, zbudowali przemysł i dorobili się kultury, która przez pół wieku promieniowała na całą Europę wschodnią. To mało?
Był polityczny sens w jeżdżeniu na Polsce Ludowej jak na łysej kobyle, kiedy jeszcze istniała. Ale dzisiaj to już jest tylko historia Polski – Pierwszej, Drugiej, Ludowej, po co ją obsypywać wyzwiskami? Trzeba mieć albo mnóstwo złej woli, albo być kompletnym debilem. Są po prostu dwie strony medalu i trzeba sobie z tego zdawać sprawę, bo to ten sam medal. Ja osobiście wolałbym swoich przeciwników politycznych móc zwyczajnie szanować bez względu na ich poglądy. A zajadła złośliwość czy debilizm to raczej nie są przymioty podziwu godne. Ubodzy duchem są może błogosławieni ale czy szanowani?

Piotr Kuncewicz
Warszawa, 25 stycznia 2007