O "Polskim czyśćcu" Jana Stanisława Skorupskiego – inaczej
 

W urodzinowo-imieninowym prezencie otrzymałam książkę Jana Stanisława Skorupskiego pt. „Polski czyściec“. Prezent zaciekawił mnie i zaraz  zabrałam się do  czytania. Szczerze wyznać muszę, że nie przepadam za tego rodzaju lekturą, ale ta książka wzbudziła moje zainteresowanie nie tylko  poruszaną problematyką, lecz przede wszystkim osobą autora, którego znam jako niestrudzonego twórcę tysięcy sonetów, utalentowanego  wszechstronnie artystę, a tu pojawia się jako publicysta, który prowadzi wywiady. Właśnie o tej stronie „Polskiego czyśćca“ pragnę podzielić się swoimi spostrzeżeniami.

Uważam, że już sam pomysł wykorzystania wiersza Cypriana Kamila Norwida „W pamiętniku“ za motyw przewodni  wszystkich ośmiu wywiadów był niezwykle trafny nie tylko ze względu na  możliwość realizacji celu, jaki autorowi przyświecał: „pomóc innym zrozumieć sprawy Polaków poprzez ich kulturę“ [s.85], ale również dlatego, że wiersz ten zawiera pytanie, na które, mimo upływu tak dużego czasu, wielkich przeobrażeń w naszym kraju, ciągle brak odpowiedzi. Jan Stanisław Skorupski (dalej JSS) doskonale orientował się, że ten trudny dylemat, w różnych okresach, i nie tylko przez Polaków, był i nadal jest rozmaicie pojmowany, choćby np. w powieści Jerzego Andrzejewskiego i filmie Andrzeja Wajdy "Popiół i diament". Właśnie dlatego pyta swoich rozmówców, jak oni, ludzie  tak różnych profesji  i  sposobów realizowania się w życiu, pojmują dobro i zło, skrytymi pod symbolami diamentu i popiołu.

Także wybór osób do rozmowy na ten temat, jak sam autor twierdzi czysto prywatny, subiektywny [s.86], nie jest przypadkowy, lecz w szczegółach starannie przemyślany. Bo oto prosi o rozmowę poetę i duchownego w jednej osobie (ks. Jana Twardowskiego), dziennikarza i polityka (Jerzego Urbana), pisarza (Andrzeja Szczypiorskiego), filmowca i reżysera (Andrzeja Wajdę), osobę będącą wówczas ministrem kultury (Izabellę Cywińską), artystę-buntownika (Waldemara Fydrycha) oraz dwóch prezydentów o skrajnie odmiennych osobowościach , różnym poziomie intelektualnym i różnych zasługach w tworzeniu nowoczesnej historii Polski. Wszyscy oni wywarli znaczący wpływ na obraz polskiej kultury, polityki i postrzegania Polski w świecie. Dlatego uważam, że wybór tych właśnie osób był niezwykle trafny i jak najbardziej reprezentatywny.

Za szczególnie cenne wydaje mi się również i to, że autor „Polskiego czyśćca“ nie uprzedzał swoich rozmówców o tematyce wywiadu. Owa spontaniczność zadawanych pytań może nawet niektórych zaskakiwała, ale dzięki niej zwiększały się szanse na szczerość wypowiedzi, ujawnienie  rzeczywiście własnych poglądów, przemyśleń, bo nie było czasu na przygotowanie odpowiedzi, niekiedy podpieranych opinią  innych osób.

Posługując się cytatem wiersza C.K. Norwida i wyjętymi z niego słowami-symbolami  (popiół i diament), JSS nie ogranicza rozmowy jedynie do tego problemu, choć w zasadzie wszystkie poruszone  w wywiadach tematy dają się ująć w kategoriach dobra i zła. Przez całą rozmowę czuwa, by był to motyw przewodni, ale zadaje też szereg pytań z różnych dziedzin, np. filozofii, etyki, literatury, muzyki, filmu, teatru, polityki, religii, ekologii itp., zwraca uwagę, że Norwid „największy z największych“ nie ma swego pomnika [s.17], nie akceptuje mody na burzenie pomników, które już komuś za coś postawiono , uważa, że niesłusznie w książce J. Urbana wyraz "Żyd" pisany jest małą literą [s.71], że emigracja  polskiej młodzieży na Zachód ma złe, ale i dobre strony itd. O czym to świadczy? Myślę, że ta rozległa tematyka zadawanych rozmówcom pytań wystawiła ich autorowi bardzo pochlebne świadectwo. Dowodzi, że jest to człowiek o bardzo szerokich horyzontach myślowych, o bardzo rozległej wiedzy ogólnej o Polsce i świecie, a także i o problemach jednostki, pojedynczego człowieka, co np. przewija się w rozmowie z ks. J. Twardowskim na temat prawa  sprzeciwu jednostki wobec  zbiorowości, tj. narodu, gdy widzi, że efekty jej pracy są marnowane [s.36]. Także w rozmowie z Wojciechem Jaruzelskim wprowadza temat wolności zbiorowej i jednostkowej, indywidualnej [s.161].

JSS doskonale rozumie, że przeciętny człowiek w tym politycznym chaosie, jaki w Polsce zapanował, w tzw. „polskim  piekle“ może nie umieć dokonać wyboru między dobrem a złem, gdyż nie jest w stanie określić, co jest dobrem rzeczywistym, a co złem [s.50]. Jest to przejaw doskonałej znajomości psychiki zwykłego człowieka, rozumienia jego rozterki, gdyż sam taką duchową rozterkę przeżył, co określił jako "dramat mojego życia". Nie mógł też pogodzić się z tym, że naród potrafi wybrać głupotę.

Jak widać, JSS jest człowiekiem o sprecyzowanych poglądach i potrafi ich bronić, choćby rozmówca był innego zdania.  Za przykład niech posłuży  następująca wypowiedź: „... ja nie podzielam Pańskiego sposobu widzenia świata w sposób lubieżny  - nie moja rzecz się do tego wtrącać, że  Pan wypada dość obleśnie, taki jest widocznie Pana charakter“ [s.68]. Temu rozmówcy  nie szczędzi ostrych określeń, ale wobec innych jest bardziej delikatny i taktowny. Uważam to za jeszcze jedną pozytywną cechę prowadzenia wywiadu przez JSS.

W ogóle stosunek JSS do rozmówcy, niezależnie od jego profesji i pozycji społeczno-politycznej, jest przyjazny, ciepły. W pytaniach nie można dopatrzyć się agresji czy napastliwości, nie stara się też wpędzić rozmówcę w zakłopotanie. Przeciwnie, szybko orientuje się w  jego kondycji intelektualnej, zmienia temat lub przyjaźnie kontynuuje  zadawanie pytań. Zdarzyło się tak np. w rozmowie z  L. Wałęsą. Kiedy spostrzegł, że ten zbyt dosłownie rozumie  określenie „polski śmietnik“ i odsyła go do usług  gospodarki komunalnej, bo to nie jego dziedzina, JSS wycofuje pytanie, nie drąży tematu, a nawet nie komentuje nietaktownych uwag: „Widzę, że Pan nie przygotował się do tego wywiadu w ogóle...“ i dalej: „...to są winni i ci, którzy nawet tak jak Pan wierszyki mówią...“ [s.128]. Również nie komentuje wypowiedzi J. Urbana, w której oznajmia, że nie zna wiersza „W pamiętniku“ C. K. Norwida, motta powieści Jerzego Andrzejewskiego „Popiół i diament“ (szkolnej lektury") i głośnego filmu A. Wajdy pod tym samym tytułem [s.45]. 

Potrafi też  zadać swemu rozmócy kłopotliwe pytanie, ale czyni to z wielkim wyczuciem, np. prosi Andrzeja Szczypiorskiego o wyjaśnienie jego skrajnie  różnych deklaracji, czy pisarz powinien zajmować się polityką, czy też nie, bo pisarz ten w różnych okolicznościach miał odmienne zdanie na ten temat. Mimo wyrażnej sympatii nie omieszkał go o to zapytać, co świadczy  o bezwzględnej dociekliwości prowadzącego wywiad.

Uważam, że równie taktownie postąpił wobec Czesława Miłosza  w rozmowie z Waldemarem Fydrychem. Nie akceptował  decyzji  Miłosza, który odmówił przyjazdu do Berlina na stypendium DAAD, ale poważnie zastanawiał się nad jego intuicją jako wielkiego poety, który nie do końca ufał Niemcom. Nawet przytoczył przykład z  Mathiasem Rustem [s.140] na dowód zrodzonych wątpliwości pod wpływem postawy Miłosza. Jest to dowód na to, że JSS nie zawsze upiera się przy swoim zdaniu, jest zdolny do przyznania  racji innym, co też jest cenną zaletą.

W zadawanych pytaniach  zawarł wiele krytycznych uwag o Polakach; ich zachowaniach na polskim targu w Berlinie Zachodnim, a także o Polakach mieszkających  w Niemczech. Dowcipnie dzieli  ich na: polakopochodnych, polakopodobnych i polakożerców, wśród tych ostatnich wyróżnia polakoplemieńców i polakoodmieńców [s.141]. Krytycznie wypowiada się o politycznych sporach w Polsce, rozdrobnieniu partyjnym [s.128], korupcji [s.131], przekonaniu Polaków o ich misyjności w świecie, dostrzega rozbieżności w ocenie siebie przez nich samych i w ocenie świata, widzi niebezpieczny przypływ nacjonalizmu pod różnymi postaciami, potępia jałowość dyskusji sejmowych i senackich [s.164, 167] itp. , a wszystkie te wady umieszcza w tzw. „polskim śmietniku“, w którym i on sam przez jakiś czas musiał się grzebać, do czego otwarcie się przyznaje. Z tego rodzaju uwag wynika, że choć przebywał na emigracji i nadal przebywa (w Szwajcarii), bliskie i znane są mu problemy naszego kraju i narodu. Ubolewa nad jego postępującym ubożeniem, nad złym stanem polskiej gospodarki i nieudolną polityką. Jest to przejaw przywiązania do narodowych korzeni, co wyraził prostymi słowami w rozmowie  z  Izabellą Cywińską: „...brak mi kraju“ [s.121].

JSS, jako prowadzący wywiad , stara się zachować dystans wobec przedmiotu rozmowy, rzadko, ale zdarza się, że emocje  biorą górę, zwłaszcza w odniesieniu do problemów ważnych, znaczących i równocześnie bolesnych, jak np. ucieczka polskiego rządu we wrześniu 1939 roku. Jest oburzony tym faktem, gdyż uznaje go za główną przyczynę zakorzenienia się komunizmu w świadomości Polaków, którego jeszcze do dziś wielu nie potrafi ze swego umysłu wymazać [s.18 i 19]. Sądzę, że do tej kwestii komentarza nie potrzeba.

Czytając swój „prezent“ zwróciłam też uwagę na charakter i formę pytań  precyzowanych przez ich autora. Sporadycznie pojawiają się pytania zbudowane ze zdań pojedynczych, ewentualnie dwukrotnie złożonych. Przeważającą większość stanowią pytania poprzedzone  obszernym wstępem, którego celem jest wprowadzenie rozmówcy w temat, a także przekazanie mu swego stanowiska w danej kwestii, swoich spostrzeżeń, przemyśleń. Tak np. dowiadujemy się, co  sądzi o komunizmie i komunistach,  i  ich metamorfozie w kombatantów do walki  z komunizmem (!) [s.18], o roli dziennikarzy w kształtowaniu opinii społecznej, w zbliżaniu do siebie społeczeństw i narodów, o niskim poziomie  polskiego dziennikarstwa [s.80], o radosnych obchodach krwawych przecież rewolucji (francuskiej, październikowej) i in. W tych obszernych wstępach zamieszcza również informacje, o których rozmówca (i chyba większość Polaków)  nic nie wie lub bardzo niewiele, np.  opowiada jak sierżant spod Monte Cassino, Józef  Uberna - opisany w książce  Wańkowicza, żył potem w kraju [s.19], o  rocznicy śmierci wielkiego przeciwnika sowieckiego totaliryzmu George`a Orwella [s.30], o szwajcarskiej  wystawie poświęconej setnej rocznicy urodzin poety i profesora Edmonda Privata, który doktoryzował się na temat powstania listopadowego [s.31], o bytności w więzieniu w Moabicie nie tylko JSS, ale też Józefa  Piłsudskiego, Stanisława Przybyszewskiego, C. K. Norwida [s.142] i o wielu innych różnego rodzaju faktach.

Jak widać, ten sposób konstruowania pytań w wywiadzie nie tylko wydobywa od rozmówcy  potrzebne informacje, ale jest też okazją do przekazania wiadomości, o których rozmówca nie wie, co stanowi jeszcze jedną  zaletę. Wiele z pytań poszerzył JSS informacjami zaczerpniętymi z własnego życia. Tak np.  z wywiadów dowiadujemy się, że w pewnym czasie  zajmował się złotnictwem i wykonał „bardzo bogato zdobiony niebogatymi kamieniami“ Ołtarz Wielkiej Przygody, którego elementy-symbole dokładnie opisuje i objaśnia [s.35], ujawnia, dlaczego, mając możliwość pobytu w wielu wielkich europejskich miastach, na dłużej zatrzymał się w Berlinie [s.140], jaką nieprzyjemną przygodę miał z niemiecką policją [s.142], jak uległ  niemal cudownemu uzdrowieniu [s.77] itd. .Dzięki tego rodzaju „wstawkom“ wywiad prowadzony przez JSS zyskuje na autentyczności i przypomina po prostu swobodną rozmowę dwóch kompetentnych, inteligentnych osób.

Zdaję sobie sprawę, że nie o wszystkich zaletach pytań formułowanych przez JSS w książce „Polski czyściec“ napisałam. Uważam jednak, że  nawet te upoważniają do określenia ich autora jako człowieka o niezwykłej osobowości, rozległej wiedzy, wysokiej  inteligencji, znawcy warsztatu pisarskiego; po prostu człowieka niepospolitego.

Jestem również i tego zdania, że wywiady, które przeprowadził , dały możliwość poznania go jako  artysty, poety, który troszczy się o kształt artystyczny dzieła, choćby to miała być nawet forma publicystyczna,  do jakiej należy wywiad.

Podjąwszy decyzję o wykorzystaniu wiersza Norwida w rozmowie z ośmioma osobistościami, mógł pójść po mniejszej, tzw. linii oporu i swoje pytania po prostu powielić osiem razy, tym bardziej że rozmowy odbywały się  w różnych miejscach (Warszawa, Berlin) i w znacznych odstępach czasowych (od sierpnia 1989 do marca 1990). Autor szczęśliwie uniknął schematu. Ten sam wiersz i związane z nim pytanie każdemu rozmówcy podał inaczej. Oto przykłady:

ks. J. Twardowski: „...wszyscy moi rozmówcy otrzymali pierwsze pytanie cytatem z Norwida. Jest to następujący fragment wiersza „W pamiętniku“ [s.13]; J. Urban:   „Zadam Panu pytanie fragmentem wiersza Cypriana Kamila Norwida pt. „W pamiętniku“, umieszczonego przez Jerzego Andrzejewskiego w powieści „Popiół i diament“, czy Pan pamięta ten wiersz?...“[s.45]; A. Szczypiorski:   „Zapytam pana słowami Cypriana Kamila Norwida „ (dalej tekst wiersza, s.91); A. Wajda, I. Cywińska:  bez wstępu  cytuje wiersz, a następnie zadaje  związane z nim pytanie [s.105 i 115]; L. Wałęsa :  „- Panie Lechu, zadam Panu pytanie z pomocą poety:“ [s.127], dalej tekst wiersza i wyjaśnienie, kto go napisał oraz jak i przez kogo później został wykorzystany; W. Fydrych:  „Proszę  Pana, zapytam Pana wierszem Cypriana  Kamila Norwida“ [s.135]; W. Jaruzelski:  „Jeśli Pan Prezydent pozwoli, to pierwsze pytanie postawię właśnie słowami poety. W wierszu „W pamiętniku“ Cyprian Kamil Norwid  mówi tak:“ [s.155].

Owa  różnorodność, odmienność stylistyczna jest przejawem troski o artyzm tekstu, a świadczy o ambicjach i wyrobieniu literackim prowadzącego wywiad.

Jeżeli rozpatrzyć każdy tekst wywiadu oddzielnie, to nie będzie przesadą twierdzenie, że jest on samodzielnym dziełem literackim o zamierzonym kształcie  artystycznym. Każdą rozmowę poprzedza zdjęcie rozmówcy (w innej pozie), potem krótka notka biograficzna, następnie wybrane  z wypowiedzi  zdanie, które autor uważa za szczególnie ważkie, dalej tekst rozmowy  i pełne szacunku podziękowanie za rozmowę. Za najpiękniejsze uważam podziękowanie ks. J. Twardowskiemu, które brzmi: „Ta prawda zawarta jest również w poezji, którą Ksiądz tworzy. Czytanie poezji też leczy!“ [s.41]

Analizując pytania  formułowane przez autora  „Polskiego czyśćca“, zwróciłam  też uwagę na jego niepospolite zdolności do tworzenia neologizmów słowotwórczych. Za przykład niech posłużą choćby takie słowa: pludemizm  (robocza nazwa tworzącego się w owym czasie w Polsce nowego ustroju od  ciągle powtarzanych: pluralizm i demokracja), a także cytowane już wcześniej klasy i podklasy Polaków mieszkających w Niemczech (polakopochodni, polakopodobni itp.).

Autor „Polskiego czyśćca“ ujawnił  również swój niezwykły talent w tworzeniu własnych teorii, np. teoria krzyża, teoria pięciu palców, teoria śmietnika [s.48, 55], którymi nie tylko wzbogaca  i urozmaica treść rozmowy, ale też wyznacza im swoistą funkcję artystyczną. Bowiem stanowią one plastyczną oprawę poglądów i postaw autora, który stanowczo odżegnuje się  od jakichkolwiek ideologii, gdyż mieni się awenturystą, ale bardzo bliskie są mu idee koncentrujące się na sprawach ważnych dla narodów i jednostek. Sądzę, że najlepiej w tej sprawie wypowie się sam poeta w  wierszu pt. "Sonet o stosunku do sprawy":

nie trzyma mnie ideologia
żadna i to dokładnie żadna
natomiast idea zasadna
mnie wciąga choćby ekologia

wszystkim wojnom jestem przeciwny
ale nie jestem pacyfistą
nie chcę być także socjalistą
choć jestem socjalnie aktywny

stosunek mój bywa łaskawy
lecz tylko do konkretnej sprawy
z którą nie wiążą się obawy

że jest przyczynkiem do całości
sprytnie kryjącej uległości
wobec  ideologiczności

Twierdza Ciszy, 5 kwietnia 2004 r.

Uważam, że książka  Jana  Stanisława Skorupskiego „Polski czyściec“ wydana  w 1992 roku, po wielu latach w zakresie  poruszanej problematyki  nic nie straciła na wartości, a  dla dziennikarzy może być wzorem w prowadzeniu wywiadu. Prorocze wydają mi się słowa prof. dr. Olava Münzberga z 1991 r., w których przewidział, że książka ta z upływem czasu będzie nabierać nowych wartości i znaczeń, bo, jak twierdzi: „Poezja w dziennikarstwie jest rzadkością ...“, a napisał ją przecież niepospolity poeta.


Czesława Łachut