Wdzięczność

Książka jest więcej niż tylko towarem, który się od czasu do czasu kupuje. Książka ma duszę, którą trzeba pojąć. Do książki można się przywiązać, wracając do jej stronic, pieścić ją lub molestować.
Po czasie książek przybywa i trudno się zza nich wydostać, są wszędzie, zawadzają, coś trzeba z nimi uczynić, najlepiej rozdać następnym czytelnikom. Po długim namyśle wysłałem następujący list:

„Wystawiłem na korytarz przeszło tysiąc książek dobrych autorów (są wśród nich także laureaci Nobla)... Są do zabrania za darmo. Może ktoś jest zainteresowany wzbogaceniem swojej biblioteki, a może ktoś zna kogoś, kto handluje starymi książkami - dostanie je wszystkie za darmo. Umówiłem się z miejskim odbiorcą makulatury na środę rano o 7'00 - do tego czasu te książki są do odebrania przez prywatnych odbiorców. Jeszcze raz podkreślam, że to są wartościowe książki, a do tego w dobrym stanie. Powiedzcie o tym swoim przyjaciołom i znajomym.“

Adresatami byli prezesi związków polonijnych i Muzeum Polskie w Rapperswilu. Zadzwoniła tylko Anna Buchmann, dyrektorka tegoż muzeum i powiedziała, że wszystkie książki zabierze. Jednak wcześniej w korytarzu staromiejskiej kamienicy, w której mieszkamy na czwartym piętrze, na parterze wywiesiłem podobny komunikat. Na reakcję nie trzeba było długo czekać. Jeszcze w tym samym dniu, a także w nocy, słyszałem subtelne szmery.
Rano spakowałem pozostałe książki do 18 toreb sklepowych, w każdej około dziesięć lub nieco więcej, razem tylko około dwustu książek z tysiąca. Tyle zostało dla Muzeum Polskiego. Odbiorca makulatury był zawiedziony.
Teraz kojarzę, że nazwisko Anny Buchman świetnie pasuje do tego, co uczyniła, bo Buch to przecież książka. Uratowała książki przed zagładą, za co jestem Jej bardzo, bardzo wdzięczny.



Zurych, 26 września 2007