przyszedłem skądś i dokądś zmierzam w kościele dwa chóry śpiewały ktoś czytał wiersz organy grały tu jestem coś komuś zawierzam stryj Jan w moim imieniu wierzył potwierdziła to ciocia Hania dość wcześnie nastały wahania i w tych wątpliwościach bym przeżył od myśli posiwiały skronie niejedną zaleczył czas ranę dziś wiem po której jestem stronie choć czułem się już heretykiem to jednak do końca zostanę ochrzczonym kiedyś katolikiem