trafiliśmy wreszcie do portu El Ferrol del Caudillo w nocy na oślep we mgle bez pomocy nie było nikogo z „resortu” poszedłem w miasto szukać „gliny” dyktator jeszcze wtedy rządził lecz nie znalazłem - Bóg przesądził że „nie ma skutku bez przyczyny” wszak dogorywał już faszysta w Galicji zapanował smutek ksiądz mnie zagadnął „komunista?” zebranie tej partii w kościele w morze bez wody pitnej wskutek zazdrości - winni wielbiciele