Sonet w towarzystwie bohemy
zaproszę gości na śmietnisko
rozsypię pocięte papiery
i według najgorszej maniery
zwyczajnie zbeszczeszczę to wszystko

ambitnych co się nie obrażą
do knajpy zaproszę dziadowskiej
albo do bezpańsko-czartowskiej
co mają niech wtedy pokażą

klezmerzy jękliwie zagrają
od żalu zatrzęsą się ławy
artyści spokoju nie znają

i tak w towarzystwie bohemy
drażliwe zakończą się sprawy
rozwiążą się wszystkie problemy
Zurych, 30 grudnia 1995