był dom sto dwa przy Słowackiego gdy szedłem wzdłuż kwitły ogrody wróciłem by zaznać przygody nauczyć się czegoś nowego pamiętam przed dworcem te gruzy nazwane już potem placami nagrodę uczciłem ze łzami ukradli mi pióra łobuzy pułkownik nazywał się Czarny przewidział że będę pisarzem i pióra darował mi złote wnet trapił mnie marazm koszmarny bo złodziej chciał być sekretarzem wspomnienie schlastane mam błotem