piechotą chwila od przystanku muzeum sztuki w Winterthurze gdzieś z dala w willi hen na górze a skarby niczym w wielkim banku nikt nie zadręcza o bojaźni w kawiarni cicho ciastko kawa ogród z kwiatami świeża trawa obrazy drzemią w wyobraźni wracamy zaraz do Zurychu zaczynam opowiadać baśnie o wielkiej sztuce gdzieś na strychu strzelecka młodzież ma swe święto dziewczynkę a nie chłopca właśnie kurkowym królem okrzyknięto