gdy napisałem sześćset wierszy wyskoczyłem do baru "Tina" aby się wspólnie napić wina już nie pamiętam kto był pierwszy ktoś krzyknął "to rekord - na pewno! więc może zapiszemy biesa do "Księgi Rekordów Guinnessa!?" a mnie wciąż było wszystko jedno teraz przy którejś tam sześćsetce nie czuję aż takiej emocji choć nie ukrywam że drży serce wydaje mi się - mówię szczerze że płynę wzdłuż brzegu bez locji nie wiedząc które to wybrzeże