Paolo Conte płynie z płyty leniwie jakby od niechcenia przytłumia ciszy zakłócenia ktoś ścina drzewo słychać zgrzyty Barbara z rana poszła w góry leniwy jestem więc zostałem bo właśnie sonety pisałem ogarnął mnie nastrój ponury nostalgia wkradła się do duszy ścięte drzewo padło na trawę szkoda że drwala to nie wzruszy słońce mgłę promieniami kruszy sąsiad ma znowu jakąś sprawę pewnie go po wczorajszym suszy