ciąg zjawisk społecznych ze złością dla których tworzone są prawa by trwała moralna zabawa nazywamy sprawiedliwością o takich to sprawach myślałem jadąc przez błonia na rowerze później odmawiałem pacierze bo w klasztorze wylądowałem co prawda mnichów w nim nie było a tylko wspaniali kucharze więc ucztą się wszystko skończyło pięćdziesiąt cztery kilometry za nami - współczułem Barbarze w kolanach nie brakło saletry