ÓSEMKĄ od końca do końca dwa razy trasę przejechałem niczego złego nie spotkałem tylko mgłę bo nie było słońca ani biedy ani bogactwa moc kwiatów domostwa zadbane przechodniów twarze roześmiane bez marazmu i bez prostactwa a jednak - na początku linii szczęśliwość zmieszana z tęsknotą wśród obcojęzycznych opinii na końcu zaś przesyt radości okraszany także miernotą ze znakiem nadmiaru wolności