ta plama z tyłu od kamienia którego już dzisiaj tam nie ma w kosmosie jak w powieści Lema ten kamień się w litość przemienia a dom ciągle jeszcze tam stoi tylko cienie ludzkie zniknęły na bliskim cmentarzu spoczęły cieni się teraz nikt nie boi przez lupę spozieram na buty błyszczały nawet w trudnych czasach gdy byłem do biedy przykuty sam sobie zadaję pokuty błądzeniem po górach i lasach mam żagiel sumieniem przekłuty