Sonet o przewrotnej śmiałości
pani jest niby elegancka
a gryzie w tramwaju bułeczki
zagląda nie do swojej teczki
w rozmowie jest dość arogancka

„przepraszam - to jakaś pomyłka
wzięłam cię za kogoś innego”
„nie szkodzi - mów do mnie kolego
lecz tu nie obmacuj mi tyłka”

zamilkliśmy nagle oboje
„żegnaj” powiedziała i wyszła
tramwajarz zatrzasnął podwoje

poczułem się bardzo markotnie
speszony błądziłem w rozmysłach
czyż śmiałość nie działa przewrotnie
Zurych, 9 czerwca 1997