Sonet o tłumaczeniu wierszy
tak sobie kiedyś wymyśliłem 
że wydam książkę w dwóch językach 
zapomniałem o złych wynikach 
i czarę goryczy wypiłem 

po latach znów nie pamiętałem 
że wierszy nie można tłumaczyć 
lecz mogę to sobie wybaczyć 
w dziewięciu językach się śmiałem 

jest taki język sympatyczny 
nazywa się retoromański 
niezrozumiały ale śliczny 

to na ten język Flurin Spescha 
tłumaczy mój wierszyk szampański 
niech lud się dialektem pociesza
Zurych, 17 stycznia 1998