nie powiem żebym był normalny psychicznie - choć wszystko pod dachem to jednak obcuję ze strachem odczuwam lęk katastrofalny źle sypiam - mój stan jest fatalny świadomość umyka z rozmachem sprzeczności w czaszce trzeszczą krachem przeważa wybór ekstremalny w kwiatach nie dostrzegam koloru a tylko materię bez duszy realność z otoczką fetoru brakuje mi także humoru bluźnierstwo mnie wcale nie wzruszy coś stanie się tego wieczoru