Sonet z wyborem ekstremalnym
nie powiem żebym był normalny 
psychicznie - choć wszystko pod dachem 
to jednak obcuję ze strachem 
odczuwam lęk katastrofalny 

źle sypiam - mój stan jest fatalny 
świadomość umyka z rozmachem 
sprzeczności w czaszce trzeszczą krachem 
przeważa wybór ekstremalny 

w kwiatach nie dostrzegam koloru 
a tylko materię bez duszy 
realność z otoczką fetoru 

brakuje mi także humoru 
bluźnierstwo mnie wcale nie wzruszy 
coś stanie się tego wieczoru
Zurych, 28 listopada 1998