wydaje mi się że czegoś chcę bowiem panują obyczaje że ten co bierze nie oddaje o "do, ut des" abstrakcyjnie śnię redaktor gazety mnie pyta "czego pan chce?" - "nie chcę niczego" "to po co pan przyszedł kolego?" zdziwiony za głowę się chwyta "z ciekawości - pan tego nie zna" "chce pan coś może wydrukować?" "przeciwnie - dyskrecję zachować" "wie pan gdzie płynie rzeka Gniezna?" "za słońcem w herbie spacerować bezpieczniej niż mu imponować"