wspominam czas nauczycielski Technikum Gospodarki Wodnej w obyczajowości swobodnej ceremoniał był iście sielski żyło tam sporo Kazimierzy każdy przynajmniej z jednym zębem w tym dniu tak głośno było w Dębem że nie słyszano wodomierzy jeżdżono zawsze do Sasanki co miała prywatną gorzelnię samogon pito do kaszanki z Jeziora Zegrzyńskiego ryby same skakały na patelnię a od wiwatów drżały szyby