gdzieś w Głuchach przed wieloma laty urodził się pewien Cyprianek na główce miał laurowy wianek a w rączkach zwój wierszy bogaty potem doszły więzienne kraty i długotrwała poniewierka zapewne też tańczył oberka nim wpadł w berlińskie kazamaty do Marii Kalergis wciąż wzdychał niestety los twardy nikczemnie na inną Go drogę wypychał zanim spoczął w zbiorowym grobie chciał spłacić długi nadaremnie by zatrzeć wszelki ślad po sobie