nad ranem zapaliłem świecę aby przywołać ducha Matki ponarzekać na niedostatki zapewnić że do Niej przylecę z Ojcem nie miałem takich związków aby się zwierzać z intymności Matce mówiłem o miłości Ojcu o stanie obowiązków w Twierdzy Ciszy zakwitły wrzosy powoli przybliża się jesień babim latem srebrzy się wrzesień duch Matki skrył się w kroplach rosy na skrzydłach matczynych uniesień wzlatuję bosy pod niebiosy