Sonet o naszej kartce z Wiednia
Margrit podlała u nas kwiatki
pocztę na stole zostawiła
czy wtedy już śmierć zobaczyła
nikt nie odkryje tej zagadki

jeszcze do kogoś zadzwoniła
wsiadła do tramwaju jak gwiazda
to była jej ostatnia jazda
dla serca godzina wybiła

mamy klucze od jej mieszkania
pełno listów w skrzynce pocztowej
rezygnujemy z otwierania

jutro syn zmarłej nas przywita
naszej kartki z Wiednia pechowej
adresatka już nie przeczyta
Zurych, 13 października 2002