mimo naszych codziennych trudów nie przybliżamy się do celu bo dąży do niego zbyt wielu dość często na siłę wśród brudów czy mamy zatem zrezygnować i osiąść na łatwych efektach albo szukać oparcia w sektach całą doczesność ignorować? człowiek który napisał tyle że więcej pisać już nie może przeżywa makabryczne chwile nasza słabość na tym polega że nie wiemy o jakiej porze inspiracja od nas odbiega