Sonet sklecony codziennością
dzień się zaczyna od śniadania
Bircher-Müesli wciąż podobne
przez różność owoców ozdobne
więc nie ma powodów do łkania

ten sam stół wnet biurkiem się staje
piszę albo gram na pianinie
nagrywam to co w eter płynie
czasem marzę – tak mi się zdaje

chaos na półkach jest pozorny
wiem gdzie czego szukać na ogół
choć każdy drobiazg bywa sporny

sofa mnie chroni od makabry
kalendarz wskazuje na szczegół
jak barwne greckie kandelabry
Zurych, 21 maja 2002