Sonet o poczwórnym znaku L
Leonard Łukaszek przyjechał
z Warszawy i przywiózł mi Lema
twierdzę że lepszej książki nie ma
Lem wciąż się w wywiadach uśmiechał

nie czynił z siebie bohatera
miał dystans do różnych wielkości
żartem wychodził z zawiłości
choć czasem brała go cholera

przed Sowietami i Niemcami
ukrywał się w więzieniu siedział
przyjaźnił się z cudzoziemcami

trzeba czytać między zdaniami
wyczuwać czego nie powiedział
gdy miał do czynienia z draniami
Zurych, 29 maja 2002