w południe gdy jadłem rolmopsa usłyszałem “grylimandżaro” zrobiło mi się w oczach szaro Basia pichciła hopsa hopsa jagnięca pieczeń była świetna z sosem na doskonałym winie rozlewanym na leguminie kompozycja prawdziwie kwietna po długiej drzemce poobiedniej w “arte” był portret reżysera sceny brutalnej i pośledniej a jednak ten film nas poruszył po kiczu się łez nie wyciera “Lili Marlen” – czas ją wykruszył