Sonet z dobrym grillimangaro
w południe gdy jadłem rolmopsa
usłyszałem “grylimandżaro”
zrobiło mi się w oczach szaro
Basia pichciła hopsa hopsa

jagnięca pieczeń była świetna
z sosem na doskonałym winie
rozlewanym na leguminie
kompozycja prawdziwie kwietna

po długiej drzemce poobiedniej
w “arte”  był portret reżysera
sceny brutalnej i pośledniej

a jednak ten film nas poruszył
po kiczu się łez nie wyciera
“Lili Marlen” – czas ją wykruszył
Zurych, 9 czerwca 2002