Sonet o synu marnotrawnym
jak co roku świeczkę zapalam 
w tym świetle szukam ducha Matki 
za Jej pieszczoty i opłatki 
jak wielki niewdzięcznik się kalam 

właśnie Ją żywą zobaczyłem 
ileż to planów ze mną miała 
jakie nadzieje pokładała 
a ja to wszystko zniweczyłem 

przyszła na wspominanie pora 
Mszą świętą by się ucieszyła 
zadzwonię do księdza rektora 

będę prosił jak najgoręcej 
żeby mnie znowu przytuliła 
wiersz piszę - nie potrafię więcej
Zurych, 25 października 2003